Zuzanna Waligórska
Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie
Na stronie www Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie znajdujesz ogłoszenie o wolontariacie. Wysyłasz zgłoszenie – kilka słów o tobie, adres e-mail i zgoda na przetwarzanie danych osobowych. Kilka dni później dostajesz zaproszenie na spotkanie informacyjne. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie potrafisz wyobrazić sobie, co tak naprawdę będziesz robić w tym onieśmielającym białym budynku. Obowiązki wolontariusza wlatują jednym uchem, żeby za moment wylecieć drugim, robiąc miejsce na kolejne informacje. Czytasz regulamin i podpisujesz porozumienie wolontariackie. Dołączasz do grupy na facebooku i czekasz na nowy grafik.
Bum – grafik pojawia się online – tyle koncertów, w trakcie których potrzebna jest twoja pomoc! Ale zanim w ogóle pojawisz się na zbiórce bileterów, musisz przejść szkolenie. Czy to złudzenie, czy korytarze w Filharmonii się nie kończą? Ile tu jest wind i czy niektóre z nich naprawdę jeżdża poziomo?* Czy czarne spodnie w prążek to wystarczająco elegancki ubiór? Lekko zestresowany wkuwasz na pamięć informacje zawarte na rewersie identyfikatora wolontariusza. Godzinę przed pierwszym przypisanym ci koncertem stoisz w holu Filharmonii i słuchasz planów dyżurnego na ten wieczór. Gdzie tym razem będziesz pełnić dyżur? Na balkonie, a może w loży? Za którymś razem już nie mylisz rzędów, wskazując melomanom drogę do ich siedzeń. Mijają dwa tygodnie od pierwszego przepracowanego koncertu i w końcu czujesz się na tyle pewnie, że możesz z przyjemnością posłuchać muzyki. Ale chwila, czy ktoś w trzecim rzędzie właśnie kręci filmik grającemu na scenie Możdżerowi?
Mija pół roku i korytarzami Filharmonii mógłbyś chodzić z zamkniętymi oczami. Nie ma jednak miejsca na rutynę. Razem z artystami wieszasz wystawę w galerii Poziom 4. Pijąc herbatę dyskutujecie o ich podróżach do Australii i twoim zamiłowaniu do fotoreportażu. Samodzielnie realizujesz Preludium talentów. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy piątkowego koncertu uśmiechasz się do młodego muzyka, który dziś prezentuje swoje umiejętności w ramach tego projektu. Jesteś tu, więc może grać spokojnie. Dostajesz bilety na koncert i zabierasz mamę albo brata na wieczór w Złotej Sali – wasze bilety sprawdza twoja koleżanka-bileterka. Parę dni później do Filharmonii zajeżdża Limuzy(n)ka – dzieci z okolicznych wiosek i miejscowości przyjechały, żeby uczyć się o strefach ciszy i uczestniczyć w koncercie szkolnym. Co dziś będziesz robić: pomagać animatorom, a może robić zdjęcia? W piątki stajesz przed grupą tubylców i turystów, którzy przyszli obejrzeć budowlę nagrodzoną przez Fundację Miesa van der Rohe, i opowiadasz im o Filharmonii, jej zakamarkach i historii.
Za tobą parę lat w wolontariacie – może dostajesz pracę w innym mieście, może wyjeżdżasz na studia, może dołączyłeś do obsługi bileterskiej na stałe, a może wciąż jesteś wolontariuszem? W pamięci telefonu masz nie tylko zdjęcia z całym zespołem, ale i jakieś selfie z dyrygentem. Nie liczysz już, na ilu koncertach pełniłeś dyżur. Przychodzi kolejna jesień, a razem z nią nowi wolontariusze. Koordynator pyta, czy nie opowiedziałbyś im o swoich początkach w wolontariacie. Pracownicy Filharmonii znają Twoje imię i wiedzą, że mogą na ciebie liczyć w każdej sytuacji. Najbardziej zapaleni melomani i melomanki pamiętają twoją twarz i z uśmiechem mówią ci dzień dobry. W CV wpisujesz wolontariusz Filharmonii i to wiele znaczy. Nie tylko dla ciebie.
Więcej informacji o wolontariacie pod adresem mailowym: a.adamowicz@filahrmonia.szczecin.pl
*Gwoli ścisłości – nie, nie jeżdżą. 🙂