Wolontariat: koło napędowe

wpis w: Co nowego, warto wiedzieć | 0

Rozmowa z Emilką – wolontariuszką, która przez 3 lata działała w Programie Starszy Brat Starsza Siostra. 

 

Kim jesteś?

Jestem Emilka, jestem wolontariuszką w Politesie, w Programie Starszy Brat Starsza Siostra. Poza tym uczę się w szkole muzycznej, gram na perkusji i pracuję. 

Gdzie byłaś wolontariuszką i jak długo?

Byłam wolontariuszką 3 lata i działałam w Programie Starszy Brat Starsza Siostra. W tym Programie nawiązuje się więź z dzieckiem i jego rodziną. Dzieci są w wieku podstawówkowym. Moje zadanie w Programie polegało na spędzaniu czasu z taką młodszą osobą, żeby się czuła przy mnie swobodnie, dobrze. Często są to osoby z problemami w funkcjonowaniu w społeczeństwie, dopasowaniem się. 

Jak się zaczęła Twoja przygoda z wolontariatem?

Rozmawiałam z Panem Przemkiem Landowskim, moim nauczycielem i on powiedział mi o Szybkiej Randce z Wolontariatem. Przyszłam na to spotkanie i poznałam wtedy Anię ze Starszego Brata Starszej Siostry, która reprezentowała ten Program. Starszy Brat Starsza Siostra zainteresował mnie, bo zawsze to ja byłam młodszą siostrą i miałam starsze rodzeństwo. Fajnie było znaleźć się w innej roli. 

Czy były takie momenty w Programie, w których miałaś poczucie satysfakcji, spełnienia?

Tak, były takie sytuacje. Mój podopieczny jest osobą, która lubi robić takie same rzeczy, rzeczy które zna. Dlatego ciężko jest namówić go do zrobienia czegoś czego nie próbował albo czego twierdzi, że nie lubi. Bardzo często były kłótnie z nim, o to że bardzo chce grać na komputerze i nic innego nie chce robić. Jak mi się udawało namówić go do układania klocków na przykład to miałam poczucie – Tak, wyszło! Dało się jakoś go zachęcić i zainteresować czymś nowym. 

Momenty trudne to też gry planszowe, w których ktoś wygrywa, a on często nie wygrywał. Ciężko było pokazać te dobre strony zabawy, ponieważ oprócz tego, że ktoś wygrał lub przegrał, był jeszcze cały czas spędzony na zabawie, który powinien być przyjemny. 

Co motywuje Ciebie do wolontariatu?

Przede wszystkim poczucie, że mam na coś wpływ, głównie lokalnie, ale jedna mam. Widzę na bieżąco efekty mojego działania. To sprawia, że mam poczucie sprawczości. 

Co daje Tobie wolontariat? 

Lubię poczucie odpowiedzialności. Z jednej strony jest to ciężar odpowiedzialności, ale z drugiej poczucie dumy, bo masz wpływ na kogoś młodszego, kto bierze z Ciebie przykład. Trzeba też pracować nad sobą, żeby ten dobry przykład dawać i myśleć o tym co się robi, o tym co się mówi. Nie tylko daje się przykład komuś, ale trzeba też pracować nad sobą, co też daje mi samej korzyści z tego. 

Wolontariat to też znajomości, bo dzięki temu mam poczucie, że jestem w jakiejś społeczności, mam wokół siebie ludzi wrażliwych, bo jednak wolontariusze to najczęściej wrażliwe osoby. Wokół mnie są ludzie, którzy są chętni do działania co sprawia, że mi też się chce działać i to jest takie koło napędowe. To sprawia, że energia we mnie rośnie. 

Poza tym mam możliwość zobaczyć siebie z innej perspektywy. Każde moje zachowanie czy moje działanie w jakiś sposób do mnie wraca. Czuję, że się zmieniam na lepsze. Czuję się mentalnie lepiej, właśnie przez to, że mam na coś wpływ i myślę, że to jest dobre poczucie. Szczególnie w tych czasach kiedy dostajemy informacje z mediów, jesteśmy nimi bombardowani, mam wrażenie jakby świat zwariował, a my możemy tylko siedzieć i to obserwować. A w wolontariacie rzeczywiście czuję, że nie jestem tylko obserwatorką zdarzeń,  jestem ich uczestniczką. 

Przesłanie dla świata?

Jeśli  ma się poczucie, że można coś zmienić to trzeba spróbować to zrobić. Czasami to może mieć mały wpływ tylko na jednego człowieka, ale później ten człowiek ma wpływ na innych ludzi, a oni na kolejnych.